Przejdź do głównej zawartości

Coś czuć w powietrzu

Co tu gadać z takim chamem,do tramwaju się wpasował z fortepianem [...]
Słowa piosenki z filmu "Rezerwat" są aktualne chyba zawsze. Przeszła moda na rowery, nastała na przewożenie transportem publicznym choinek. I wcale nie mam tego nikomu za złe, wręcz przeciwnie, bo to powoduje u mnie uśmiech. Wczoraj jeździłem linią 184. Brygada baaardzo ciężka, bo ponad 10 godzin pracy. Jechałem już na miejsce zmiany ostatnim półkursem z Młocin, gdy nagle znużony za Wawrzyszewem patrzę w lusterko, a w środku oprócz tłumu ludzi... wielka choinka na środku. Od razu się uśmiechnąłem i tylko czekałem na moment, gdy ktoś wyjmie opłatek i ludzie zaczną śpiewać kolędy!

To zdjęcie zrobiłem akurat innego dnia, bo wczoraj śniegu nie było. :)

Kilka godzin wcześniej podjeżdżam na Metro Wawrzyszew w stronę Młocin. Tam jest zatoczka autobusowa, w niej już stał autobus linii 303. To specyficzna linia, bo zawozi ludzi na Cmentarz Północny, więc jak się łatwo domyślacie, z przystanku do niego ruszyła pielgrzymka seniorów. Ja próbuję podjechać na przystanek swoim 184. Na chodniku chaos, bo ludzie masowo idą do tego 303, aż tu nagle... na ulicę wychodzi mi jedna starsza pani. Widocznie uznała, że po co się przepychać do autobusu, skoro można sobie wygodnie przejść ulicą. Ja oczywiście po hamulcach i klakson. Chyba nic sobie z tego nie zrobiła. Pewnie nawet nie wie, że mogła zginąć.

Z racji ogromnej liczby ludzi na przystanku, i to stojących przy samej krawędzi, nie mogłem podjechać pod sam chodnik, bo bałem się że zwyczajnie w kogoś wjadę. A nawet jeśli nie, to ten ktoś wyjdzie mi z tłumu pod sam autobus. Słyszałem komentarze starszych osób z wnętrza mojego pojazdu, jak to za daleko stanąłem. No niestety... Uruchomiłem przyklęk, żeby troszkę obniżyć wóz i ułatwić starszym osobom wysiadanie, ale to wszystko co mogę zrobić. Tzn. mogę jeszcze jedno - powiedzieć, żeby osoby które nie potrafią wysiąść zaczekały, a ja po chwili podjadę bliżej krawężnika. Ale to raczej by nie miało sensu, skoro ludziom się spieszy i i tak wchodzą i wychodzą jak najszybciej. Niemniej patron mi mówił: jak masz dużo ludzi na przystanku, i to przy samym krawężniku, to nie podjeżdżaj pod sam chodnik. Nie lubię uogólniać, wrzucać do jednego worka, ale zauważyłem że młodzi się odsuwają nieco w głąb chodnika, a starsi stoją przy krawężniku zupełnie nieświadomi zagrożenia.

Kiedyś mnie nawet jedna starsza pani wkurzyła. Przystanek Skorochód-Majewskiego - nawet nie powiem który, bo jest tylko jeden. Tam baaardzo ciężko się wjeżdża i trzeba się nieźle namanewrować, by podjechać pod sam krawężnik. No więc ja próbuję wyjść z siebie i podjechać jak najbliżej, a jakaś starsza pani na przystanku wychodzi mi na ulicę... Próbuję podjechać bliżej, ale nie mogę, bo muszę uważać by jej nie przejechać.

Ale nie mam nic do ludzi starszych. Nie mam do nikogo. W ogóle powiem wam, że tak jak seniorzy, tak nikt nie potrafi kierowcy tylu ciepłych słów powiedzieć, i to tak zupełnie bez powodu. Aż się ciepło na sercu robi i ma ochotę wyjść i uściskać. ;) Gdyby tylko więcej czasu było... A tu trzeba jechać.

Wracając do tej choinki... Chyba chciałbym wam życzyć, byście te święta spędzili inaczej niż spędzacie zwykły dzień. Nie wiem, co wam sprawia przyjemność. Nie wiem, czy jesteście wierzący. Nie wiem, czy lubicie święta. Ale myślę że każdemu z nas się przyda taka odmienność. Ja coś takiego poczułem wraz z zapachem choinki w kabinie (tak, bo nawet do mnie doszedł ten zapach). Od razu czuć było w powietrzu coś niezwykłego (i innego niż smog). A jak się czuje coś takiego innego w powietrzu, coś miłego, coś wyjątkowego, to ma ochotę się zagrać - i to nawet jak się nie ma fortepianu. :) Wesołych świąt!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

O tym, jak przejechałem się ekspresówką

Myśli obojgu wędrują ku rondzie na skrzyżowaniu z Łabiszyńską. Tam można zawrócić i pojechać z powrotem do właściwej trasy. Tak też robię, zapewniany jednocześnie przez miłą pasażerkę, że nie jestem jedyny, który tak na tej linii pojechał. Chociaż tyle... Mapka ze strony ZTM Korzystając z "chwili" przerwy w jeżdżeniu postanowiłem sięgnąć odrobinę wstecz i przypomnieć sobie najbardziej wstydliwą, czasochłonną i stresującą pomyłkę w czasie pracy. I choć teraz to może się wydawać całkiem sympatyczne i wesołe, wtedy do śmiechu mi nie było. Pewne styczniowe popołudnie. Wyruszam linią 112 z parkingu pod Centrum Handlowym M1 w Markach. A skoro weekend, to i podróżnych obładowanych siatami nie brakuje. Atmosfera jest raczej luźna, a dzień senny, jakby tego dnia miało się nic szczególnego nie wydarzyć. Skręcam w lewo z Radzymińskiej w Trasę Toruńską. O dziwo idzie bardzo płynnie. Pamiętam artykuł o kierowcy, którzy stał grzecznie w koreczku na lewoskręcie, a inne autobu...

O dwóch staruszkach, przyklęku i wadze złota

Wiele miłych słów w tej pracy słyszałem, ale jeszcze nic mnie tak nie wzruszyło. To i ja dziękuję, że mogę służyć ludziom. I nawet jak nie zawsze się da, tak jak z tamtą panią z balkonikiem, trzeba próbować. Często wystarczy naprawdę niewiele: podanie godziny odjazdu, uśmiech, albo zrobienie przyklęku. To tak mało, a dla tych ludzi może być w danym momencie całym światem. Linia 154. Jadę ulicą Elekcyjną w kierunku Ochoty. Przy Parku Moczydło wsiada drugimi drzwiami do mnie staruszka z balkonikiem. No to robię przyklęk, czyli obniżam wóz, żeby pani miała łagodniejsze wejście. Ruszamy dalej. Dojeżdżam do przystanku Elekcyjna. Otwieram drzwi, niektórzy wysiadają, w autobusie tłok, ale w lusterku robi się pusto. Wyczuwam ciszę w drzwiach, więc wciskam zamykanie drzwi. Piiiip, piiip, piiip i... w drugich drzwiach dostrzegam wychodzącą staruszkę z balkonikiem...  To jest moment. Już jestem pewny, że te drzwi ją przytrzasną. Pytanie tylko, jak mocno. Przyciskam jak szalony, bo c...

Nie pierwszy i nie ostatni

Dla mnie - człowieka humanisty, który jakoś tam chce zmieniać świat, ale nie ma zbyt wielkiego pojęcia na temat tego, jak ten świat działa od strony technicznej - wprowadzenie w obycie z pasażerami nie było tak trudne jak wdrożenie się do różnych czynności na zakładzie. Musiałem przejść przez solidną szkołę życia.  Kiedy przychodziłem do pracy kierowcy autobusu, miałem jakieś konkretne wyobrażenie na temat tego, jak to będzie. Tutaj będę taki, tam będę taki, w takich sytuacjach zachowam się tak, w innych inaczej. Człowiek od BHP już na wstępie mówił: ta praca cię zmieni, będziesz zupełnie inny. Nie chcę mówić, że śmiałem mu się w twarz, wtedy bardziej moja twarz wyglądała na wystraszoną. Ale teraz już wiem więcej, z czym to się je, mogę na spokojnie spojrzeć na pewne mity i fakty. Na wielu grupach dyskusyjnych jestem uznawany za tego, kto raczej buja w obłokach, uważa pasażerów za skarb i ogólnie jest z tego powodu dziwakiem. Wielu kierowców mówiło mi: słuchaj, pojeździ...