Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

O nówce sztuce, bródnowskim agresorze i uciekającym transporterze

Dojeżdżam do Marek, jakoś sobie zaczynam z tą jeżdżącą nowością radzić. Przygody zaczynają się w drugą stronę. W tamtych rejonach nie byłem już dawno. Pamiętam, że wyruszając z Marek i jadąc Trasą Toruńską muszę pilnować się lewego pasa, żeby zaliczyć przystanek Głębocka i wjechać odpowiednim wjazdem na górę na estakadę. Jadę więc bardzo niepewnie. Trzymam się tego lewego pasa. I nagle... coś mi nie gra. Dziwnie mój pas się jednoczy z tymi na głównej trasie. Obawiam się najgorszego. W pracy kierowcy są czasem takie dni, kiedy jeździ się spokojnie bez jakichś większych emocji, zdarzeń, niespodzianek, a na koniec wraca do domu i na pytanie najbliższych "jak było" stwierdza się, że w porządku, spokojnie, planowo. Zdarzają się jednak takie zmiany, podczas których tyle się dzieje, że po 10 godzinach pracy człowiek wraca do domu i ma wrażenie, że jeszcze przed chwilą zdobył ośmiotysięcznik (oczywiście to tylko słabe porównanie, bo wiem że tym górskim bohaterom do pięt nie

"A widzisz! Bo u mnie z kolei padły wyświetlacze..."

Wyświetlacze się uruchomiły, ale dalej widnieje "przejazd techniczny". To nie przeszkadza kilku osobom wsiąść do środka... Zaciekawiony pytam się jednej pani:  - A pani gdzie jedzie, że wsiadła w przejazd techniczny? Spojrzała na mnie jak na wariata. :) Może naprawdę było jej obojętne, gdzie jedzie. Gdy mam weekend pracujący, wiem że to będą spokojne i pełne przyjemności z jazdy dni. W końcu to nie jest wieczna walka z korkami, z tłokiem, z pośpiechem, z rozkładem (a raczej jego gonieniem). To jest często tak, że nawet jak sobie opóźnię odjazd z pętli przez coś, to nie muszę się martwić, bo i tak łatwo to potem na drodze nadrobić. Oczywiście opóźniać odjazdu z krańca nie można bez żadnego powodu, ale mówię o jakichś niespodziewanych sytuacjach, albo choćby konieczności skorzystania z WC. Dostaję linię 148. Solbusa. To autobus, którym dawno już nie jechałem. Szczerze nie darzę go wielką sympatią jakoś. A może po prostu nie mieliśmy okazji się bardziej polubić

Praktyka robi swoje

Wyjeżdżam z pętli przy metrze i jadę kursem zjazdowym do zajezdni. Jest przed 19:00. Korki i o tej porze się tworzą, wszak to nie małe miasto, że wszyscy pracują do 15:00 i wracają szybko do domu. Rozkład jest dość rozwleczony. Gdy nagle... widzę pustą ulicę. Słuchajcie, jadę normalnym tempem, dojeżdżam do Hynka, a na sterowniku pojawia mi się... +5. Co robić z tym czasem? Cóż można zrobić... wleczenie jest uciążliwe, trzeba wystać na przystanku, o ile się jakoś go nie blokuje. Często w komunikacyjnych internetach przewijają się pretensje do ZTM-u, że kierowcy nie jeżdżą zgodnie z rozkładem jazdy. Odpowiedź jest oczywiście prosta: korki. Na to wielu pisze, że przecież korki są codziennie, więc można rozkład jazdy dostosować pod nie. Linia 401. Popołudniowy szczyt. Około godziny 17:00 są tradycyjnie spore korki. Do PKP Ursus (jeżdżę kursami skróconymi) dojeżdżam na -20 (czyli 20 min opóźniony). Myślę że jest to opóźnienie w miarę spoko jak na to, co się czasem potrafi dziać

Żul, fotograf i duecik

Podróżujemy sobie stadkiem przez pół Warszawy. Pierwszy autobus ze sporą liczbą pasażerów, mój z trochę mniejszą, ale razem idealnie zapełniamy całe zatoczki przystanków. Aż tu nagle na Nowym Bemowie z tylnych drzwi poprzedniego autobusu wychodzi młody chłopak. Wyciąga aparat, fotografuje tył tamtego pojazdu, przód mojego, a potem zabiera się za fotografowanie... mnie. Myślę sobie o co kaman, helloł... No nie wiem, ale uśmiechnę się i pomacham. Może będę w mediach? Znowu 184. I kolejne przygody. Przejmuję wóz od zmiennika na pętli Szczęśliwice, obchodzę dookoła, sprawdzam, wpisuję się w kartę, melduję na ekspedycji gotowość do pracy. Ruszam. Już po 15:00, więc popołudniowe godziny szczytu dają się we znaki. Może nie jakimiś wielkimi korkami, ale z pewnością dużym ruchem samochodów i pieszych. Powoli dojeżdżam do Młocin. Na wyświetlaczu mam -13, tzn. że jestem opóźniony 13 minut. Niedobrze, zwłaszcza że rozkładowy postój na Młocinach wynosi tylko 7 minut. No ale trudno. Jeszcze

Chcę dawać dobro

Uwaga. To co napiszę będzie najpoważniejsze na świecie. NIE zamierzam się bawić we wszelkie gierki. NIE będę szukał przekrętów w firmie. NIE będę marudził, jakie to mamy złe warunki. NIE będę krytykował "góry" za różne niedociągnięcia i złe decyzje. Czyli to znaczy, że jednak będę pisał wszystko to, czego chcą kierownik i rzecznik prasowy? Otóż uwaga. NIE! Kiedy założyłem bloga, usłyszałem wiele różnych miłych słów nt. tego, jak fajnie że będę pisał, bo ponoć robię to ciekawie. Kiedy poprosiłem o zgodę kierownictwo mojej zajezdni, w kuluarach od niektórych osób związanych z branżą zaczęła się wrzawa. Dostałem takie pytanie: czy będę pisał prawdę, czy to co chce kierownik. Postaram się troszkę zaspokoić ciekawość. Blog to pewnego rodzaju forma dziennikarstwa. Na blogu można wszystko. Na blogu wolno wszystko. To jest mocniejsza siła rażenia niż jakakolwiek broń. Mogą cię wywalić z pracy za różne oszczerstwa, ale i nawet wtedy "smrodek" pozostanie. Pewnie częś

Zburzyliśmy drogową barykadę

Halo, panie kierowco? - słyszę z ogromnym natężeniem dźwięku z głośnika. - Dzień dobry, wóz taki i taki, linia taka i taka, PKP Ursus, rondko, nie mogłem skręcić, bo ktoś postawił barierkę przy wyjeździe z ronda. - A próbował pan przestawić? - Yyy... nie. Mogę przy następnym kółku to zrobić - odpowiadam z nutką wesołości w głosie. - Może to jakiś głupi żart kogoś? - Nie mam pojęcia, ja już jadę dalej. - Dobrze, dziękuję, sprawdzimy to! - Dzięki! Linia 187. Zaczynam wczesnym popołudniem. Jadę na pętlę Ursus-Niedźwiadek - jeszcze jako pasażer - i rozmawiam z moim zmiennikiem. Kolega pokazuje mi, że na rondku przy PKP Ursus stawiali barierkę. Widzimy że już stoi, a robotników brak. A jak stoi? To jest takie rondko, na którym linia 187 skręca w lewo z tunelu w kierunku Pl. Tysiąclecia. Jedno z mniejszych skrzyżowań o ruchu okrężnym, bardzo wąskich. A to z kolei sprawia, że "deskorolkom", czyli 15-metrowym autobusom, trudno jest przez nie przejechać

Najważniejsze, że ja wszystko widzę!

Wjeżdżamy na pętlę, ludzie wsiadają i wysiadają, a ta pani… siedzi dalej. Kątem oka spoglądam, co jest grane. Nie śpi, obserwuje uważnie drogę, wygląda na spokojną. A może ona nie ma domu i będzie tak jeździła ze mną do końca dnia?! No nic, nie czas na przemyślenia, trudno, jadę dalej bo czas nagli. źródło: http://warszawa.wikia.com/wiki/184 Linia 184. Miałem ją ostatnio. Zresztą ten numerek bardzo często widzę w swoim grafiku. Może to i dobrze, bo całkiem polubiłem tę trasę. A prowadzi ona ze Szczęśliwic na Młociny. Na którymś kółku na Bielanach w kierunku północnym wsiada (nie, co ja mówię – próbuje się wdrapać!) starsza pani z ogromną walizką. Spoglądam z niedowierzaniem. Myślę: kto ją tak wystawił do wiatru i każe samej podróżować? Młoda kobieta siedząca na pierwszym siedzeniu wstaje, podchodzi do niej i pyta, czy w czymś może pomóc. Staruszka jednak unosi się honorem i mówi, że nie trzeba. Potem z lekkim i przymuszonym (jakby z powodu licznych bólów) uśmiechem dodaje: c