Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

O mieście, "pozamieście", motocyklach i blokowaniu zatoczek

Dziś wpis zbiorczy. Zebrałem inne pytania, które mi zadaliście ostatnio, i postanowiłem na nie pokrótce odpowiedzieć. Oczywiście na tyle, ile wiem, oraz z własnego - malutkiego - doświadczenia. To co? Zaczynamy? :) Wiktor pyta o linie miejskie i podmiejskie: Oj, to są dwa różne światy. W tej pracy fajne jest to, że każdy dzień jest inny. Jednego razu męczysz się w korkach, na pokładzie masz tłok, co chwilę jakieś utrudnienia, a 24 godziny później płyniesz trasą wylotową na obrzeża z "miejscowymi" w przedziale pasażerskim, cokolwiek to oznacza. ;) Jeśli pytasz, co lepsze... Zdecydowanie linie po wioskach. Bez zbędnego gadania. Myślę, że to jakby się zapytać: wolisz relaks czy ciągły zapieprz? Niemniej jazda przez centrum miasta też jest fajna. Gdybym jeździł non stop poza miastem, pewnie bym się zanudził. Warszawa to jednak Warszawa. Mimo że czuję się dość słabym kierowcą i mocno przeciętnym jeśli chodzi o zdolności, to pracuję w jednej z najlepszych firm komunika

Każdy ma swoje zalety i wady, czyli w gąszczu pojazdów

Mercedesy mają dla mnie tę wadę, że są strasznie... ciche. Tak, to dla mnie jest mało komfortowe ze względu na to, że bardzo się dziwnie czuję jadąc i nie słysząc silnika. Za to wyczuwam wszelkie dziury na drodze. Gdy dostanę taką linię 124, na trasie której jest mnóstwo wyrw na drodze (ulica Na Skraju), a w dodatku przejeżdżam tamtędy milion razy, nie jest przyjemnie. Niemniej nie jeździ się źle. Ćwiczyłem ten pojazd z patronem przez pierwszych kilka dni pracy, gdyż on miał #2213 na stałe. Ciąg dalszy cyklu odpowiadania na Wasze pytania. Paweł pisze tak: Ulubiona i nienawidzona linia i pojazd. Pozwólcie, że zajmę się na razie pojazdami, a linie zostawię na następny wątek. :) Pojazdy mamy różne. Choć coraz bardziej zmniejsza się różnorodność w metrażu, bo kasowane są 15-metrowe "deskorolki", nie ma już od dawna Neoplanów, a pewnym standardem jest już 18 metrów. Ja jednak miałem to szczęście, że jeszcze starymi Solarisami mogłem i mogę jeździć. Dlaczego szczęście

"Wbiegasz do autobusu, nawet się nie przywitasz"

Do samych Szamot spędzamy "miło" czas na rozmowie. A raczej ja na słuchaniu jego ciekawych monologów dotyczących życiowych historii. Wjeżdżam do Szamot, Tomek wyłania się z ciemności i niczym agent 007 biega po całej pętli filmując komórką. Jest ok. 22:00, wszędzie ciemno dookoła. Zajeżdżam na przystanek, a kolega wparowuje do autobusu drugimi drzwiami, podbiega do mnie i filmuje. Po czym staje przy pierwszych drzwiach. Przez najbliższe prawie dwa miesiące najprawdopodobniej z powodów zdrowotnych nie będę jeździł autobusem. Ale żeby to nie był czas zmarnowany na blogu, postanowiłem wykorzystać go do... odpowiadania na Wasze pytania. Zadajecie ich dużo w komentarzach na  facebooku  i bardzo się z tego cieszę. Na najciekawsze postaram się odpowiedzieć osobnymi wpisami. Zaczynamy! Iwona  napisała: Czy przydarzyła się Panu jakaś zabawna sytuacja w pracy? Wiele. Mnóstwo. Całe serie zabawnych sytuacji. *** Linia 184. Pierwszy śnieg ubiegłej jesieni. Cieka