Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2018

O dwóch staruszkach, przyklęku i wadze złota

Wiele miłych słów w tej pracy słyszałem, ale jeszcze nic mnie tak nie wzruszyło. To i ja dziękuję, że mogę służyć ludziom. I nawet jak nie zawsze się da, tak jak z tamtą panią z balkonikiem, trzeba próbować. Często wystarczy naprawdę niewiele: podanie godziny odjazdu, uśmiech, albo zrobienie przyklęku. To tak mało, a dla tych ludzi może być w danym momencie całym światem. Linia 154. Jadę ulicą Elekcyjną w kierunku Ochoty. Przy Parku Moczydło wsiada drugimi drzwiami do mnie staruszka z balkonikiem. No to robię przyklęk, czyli obniżam wóz, żeby pani miała łagodniejsze wejście. Ruszamy dalej. Dojeżdżam do przystanku Elekcyjna. Otwieram drzwi, niektórzy wysiadają, w autobusie tłok, ale w lusterku robi się pusto. Wyczuwam ciszę w drzwiach, więc wciskam zamykanie drzwi. Piiiip, piiip, piiip i... w drugich drzwiach dostrzegam wychodzącą staruszkę z balkonikiem...  To jest moment. Już jestem pewny, że te drzwi ją przytrzasną. Pytanie tylko, jak mocno. Przyciskam jak szalony, bo czasa

Nie pierwszy i nie ostatni

Dla mnie - człowieka humanisty, który jakoś tam chce zmieniać świat, ale nie ma zbyt wielkiego pojęcia na temat tego, jak ten świat działa od strony technicznej - wprowadzenie w obycie z pasażerami nie było tak trudne jak wdrożenie się do różnych czynności na zakładzie. Musiałem przejść przez solidną szkołę życia.  Kiedy przychodziłem do pracy kierowcy autobusu, miałem jakieś konkretne wyobrażenie na temat tego, jak to będzie. Tutaj będę taki, tam będę taki, w takich sytuacjach zachowam się tak, w innych inaczej. Człowiek od BHP już na wstępie mówił: ta praca cię zmieni, będziesz zupełnie inny. Nie chcę mówić, że śmiałem mu się w twarz, wtedy bardziej moja twarz wyglądała na wystraszoną. Ale teraz już wiem więcej, z czym to się je, mogę na spokojnie spojrzeć na pewne mity i fakty. Na wielu grupach dyskusyjnych jestem uznawany za tego, kto raczej buja w obłokach, uważa pasażerów za skarb i ogólnie jest z tego powodu dziwakiem. Wielu kierowców mówiło mi: słuchaj, pojeździsz t

Poranne i wieczorne OC

Kiedyś słyszałem takie zabawne słowa, że fajnie być kierowcą autobusu, bo kiedy ty jedziesz do pracy, on już jest w pracy. Coś w tym jest. Jednak pomyśl sobie, że jak czekasz na pętli w - de facto - środku nocy (o 5:00 na przykład), podjeżdża do Ciebie przejazd techniczny, a kierowca dopiero wyjmuje dechy z Twoją linią, to to wcale nie jest dla niego początek pracy. Tak naprawdę on na zakładzie musi być... jakieś półtorej godziny wcześniej. Jak wygląda praca kierowcy autobusu, gdy go nie widzicie? Zmiana A Jeśli mam np. w grafiku rozpoczęcie pracy o godz. 4:12, to to wcale nie oznacza, ze o 4:12 mam się zameldować. Pracodawca daje mi zaledwie 15 min na wszystkie czynności przedwyjazdowe, co oznacza że - jak sobie łatwo dodamy - wyjazd mam wtedy o 4:27. Na zakładzie warto więc być jakieś pół godziny wcześniej. Są tacy, którzy bywają i godzinę przed. Zostańmy przy tej godzinie wyjazdu. Melduję się więc powiedzmy ok. 3:30-3:40, żeby na spokojnie zdążyć przygotować wóz. Co

Rozkład rozkładem, ale życie ludzkie ważniejsze

- Halo? Wóz taki i taki, dzień dobry. (i tutaj mówię o sytuacji, jaka ma miejsce) - Proszę czekać. Pan poprosi też tamtych strażników, żeby jak skończą, zajęli się tym. Bo nie może pan jechać, tak? - To znaczy boję się z nim jechać, bo niby nie wygląda, żeby mu coś było, ale siedzi w takiej pozycji, że zaraz może upaść. Próbowałem go dobudzić, ale na nic moje starania. - Dobrze. Proszę chwileczkę poczekać. Linia 187. Jadę Trasą Łazienkowską w kierunku Stegien. Na sterowniku 20 min opóźnienia, bo niestety to popołudniowy szczyt, a przy Hali Kopińskiej był jakiś wypadek, który spowodował że od Łopuszańskiej się praktycznie stało. Podchodzi do mnie pewna pasażerka. - Przepraszam bardzo... - Tak? - Bo tam siedzi taki problematyczny pasażer. Śpi, nie wiem... Nie wiemy, co z nim. - mówi nieśmiało sympatyczna pasażerka. - Czy jest agresywny? Czy przeszkadza państwu? Może wezwać służby? - Nie no, chyba nie jest tak źle, ale w ogóle się nie odzywa... to nie wiem. Może pogotowie we

Perfekcja czy przypadek?

Nie ma to tamto, jedziemy. Znaczy wyjeżdżamy. Zerkam na rozkład mojej brygady. Jest kilka minut po 15:00, muszę dojechać na Cm. Wolski, żeby ruszyć z pasażerami kursem o 15:30. Mam dwie drogi - krótszą przez Dźwigową i ciut dłuższą Alejami Jerozolimskimi i Al. Prymasa Tysiąclecia. Wybieram jednak tę drugą. Akurat rozbujam wóz trochę większą prędkością na estakadach! - myślę sobie w duchu. Linia 716. To mój debiut na tej trasie. Przyznam szczerze, że do tej pory nigdy nie zagłębiałem się w takie zakamarki Piastowa. Jest we mnie trochę ekscytacji, ale także i strachu, bo coś nowego, nowe ulice, nowe pasy, nowe przystanki, też nowi pasażerowie. :) Długa zmiana to nie jest, piątkowy popołudniowy szczyt. Melduję się po 14:00, odbieram dokumenty, znajduję swój pojazd i zabieram się za odpalanie. Te Solarisy (jak na zdjęciu) są nazywane przez niektórych "alkomatami". Dlaczego? Otóż zanim odpalimy po raz pierwszy po długim czasie silnik, musimy dmuchnąć w alkomat. I to całkie